Jakieś wielkie kudłate potwory mi się zalęgły w domu. Gdzie moje kocięta, pytam? Chodzę, szukam, szukam, i nie ma! Musi te wielkie kudłate potwory je zjadły. Wyglądają na dobrze odkarmione, trzeba przyznać.
Właśnie wysłałam kartę miotu, na podstawie której wystawione zostaną rodowody moim kudłatkom. A w karcie – oficjalne już imiona.
Pierwsza imię sobie przyniosła dziewczynka. Zauważyłam, że wyjątkowo lubi leżeć na podwyższeniu. Na dzień składam poduszki i przykrywam kocem, tworząc niewielki pagórek. Codziennie kicia ucinała sobie na nim drzemki, względnie skakała bratu z niego na głowę. Czasami też turlała się w dół, kiedy łapki nie dość pewnie stąpnęły. Zła pani rechotała w głos, a kicia udawała, że tak właśnie miało być.
Zaczęłam szukać imienia związanego w jakiś sposób z górą lub kimś na szczycie góry. Przypadkiem natknęłam się na słowiański Olimp. Tworzą go góry Ślęża, Radunia i Wieżyca, będące pradawnymi miejscami kultu. No jak to przeczytałam, to w ogóle nie miałam żadnych wątpliwości. Tylko Radunia!
Radunia pochodzi prawdopodobnie od Rady, Radorady – bogini opieki nad dziećmi i przygotowaniem ich do życia w plemieniu, w tym: nad rytuałami przejścia od niemowlęctwa do kolejnych etapów dziecięctwa. Niewiele o niej wiemy, ale zdaje się, że przetrwała w bajkach jako… Baba Jaga. Kapłanki Rady nazywano jagami.
Nie mogłam wypuścić z ręki imienia o takim pochodzeniu!
A tak naprawdę przeważyło podobieństwo do słów radość, radować się. Radunia jest niesamowicie pogodnym i radosnym kotkiem. Zawsze skora do zabawy, pierwsza odkryła uroki myszek na wędce, myszek luzem, piłeczek oraz wszelkich brzęczących obiektów, które można pacać łapą. Gania po domu jak pasikonik, wszystko musi powąchać i drapnąć. Radość wcielona. To ona pierwsza uciekła z kojca i nauczyła się wdrapywać samodzielnie na łóżko. Bardzo dręczy większego od siebie brata, bo cały czas chce się bawić. Jeśli wdała się w mamusię, to poważna dorosłość jej nie zagrozi.
Dopiero wieczorem trochę zwalnia obroty i kiedy się położę, przychodzi się przytulić i kładzie mi się na szyi w postaci puchatego szaliczka. Na razie jest to bardzo miłe, bo waży tylko około kilograma. Co będzie dalej? Czasami daje się skłonić do tego, by umościć się pod pachą, więc perspektywy są raczej pozytywne.
Poznajcie Radunię Kota Doskonałego*PL:
Kocurek na spokojniejszy temperament niż siostra. Lubi sobie poleżeć, popatrzeć na świat, pospać. Nie jest aż tak sprawny we wspinaniu się, ale za to lepiej biega. Kiedy przychodzi czas na zabawę, śmiga po domu jak czarna smuga. Poza czasem zabawy i jedzenia – nigdzie mu się nie spieszy. Chłopak ma swoje priorytety i się ich trzyma. Nie jest przytulasty, ale lubi być blisko. Kiedy leżymy obok siebie, mruczy głośno. Nawet nie trzeba go głaskać, mruczenie uruchamia się od samej bliskości i spojrzenia. Słodziak straszny. Oczywiście, że wielokrotnie podchodzę do niego w ciągu dnia, kiedy drzemie sobie na łóżku lub na drapaku, żeby posłuchać mruczenia. Działa za każdym razem.
Do tego jest inteligentny. Pierwszy zakumał kuwetę oraz stały pokarm i to on uczył siostrę, co się z tym robi.
Kocurek otrzymał dumne imię dumnego wikińskiego wojownika i zdobywcy – Ragnara Lodbroka. Tak, jestem wielką fanką serialu „Wikingowie” i wcale się tego nie wstydzę. Kto oglądał, ten wie jak został przedstawiony Ragnar w serialu.
A przecież mówimy o czarnym kocurze maine coon! No halo, jak on będzie wyglądał za kilka lat? Wielki, wredna morda i czułe serce. Ragnar, jak malowany.
Na razie Ragnar Kot Doskonały*PL wygląda tak:
Related Images: