Zrobione – kotki wybrały sobie imiona.
Najpierw imię nadało się samo najmłodszej i najmniejszej koteczce. Nadało się samo, ponieważ ja mam Tajny Klucz Nadawania Imion moim przyszłym kotom. Jedynie AnaTema się wyłamała, ale to dlatego, że w czasie nadawania imion temu miotowi jeszcze nie zdecydowałam, że ją sobie zostawię.
Ewa, która jest jednym z największych fachowców – jeśli nie największym – od rusałek, potwierdziła mi, że najmłodsza warta jest grzechu. I tak sobie pomyślałam: matka urodziła ją praktycznie rzutem na taśmę, ostatnim wysiłkiem, mała powinna być najsłabsza, tymczasem jako pierwsza wyszła z kojca i poszła zwiedzać świat i nie boi się niczego. W zasadzie nie miałam wątpliwości – będzie miała na imię Fa Jin. Fa jin jest to stosowane w niektórych chińskich sztukach walki momentalne wyzwolenie energii w czasie ciosu, podczas gdy poza tą chwilą ciało jest rozluźnione.
Męskim imieniem okazał się Fajf Oklok. Kocurek jako drugi wyruszył na podbój świata. W odróżnieniu od pozostałych kociąt niemal od razu zaczął chodzić płynnie. Normalnie chodzenie jest sztuką, która przychodzi jako ostatnia, po poruszaniu się nagłymi wyrzutami do przodu oraz płynnym bieganiu. Kocurek jest pod tym względem ewenementem i jego dostojny krok jakoś tak mi się skojarzył z brytyjskim gentlemanem i uznałam, że Fajf Oklok będzie idealne.
Największa koteczka to oaza spokoju. Porusza się spokojnie, lubi poleżeć, śpi ile może i jeszcze trochę. Świat zwiedza niespiesznie, ze spokojem i systematycznie. Jak ma w planach dojść do konkretnego miejsca, to dojdzie, choćby po drodze było nie wiadomo ile przeszkód. Na przykład w postaci mamy próbującej ją zagonić do kojca. Jakoś tak ten spokój skojarzył mi się z nieuchronnością i nadałam jej imię Faa Tum.
Trzecia koteczka to stworzonko o niesamowicie słodkiej mordce. Cała w sumie jest słodka, urocza i wdzięczna. Kica radośnie po całym domu, skacze na dostępne powierzchnie a potem z nich zeskakuje. Zabawki chwyta w zęby i biegnie do kojca. Radość dla oczu. Do tego jest sprytna i mądra. Fenk Ju w sumie by do niej pasowało. Dzień czy dwa próbowałam ją tak nazywać, ale kompletnie nie układało mi się to imię na języku. Przyjrzałam się jej uważniej – to nie jest hoże angielskie dziewczę tylko sprytna Francuzeczka! Z mordki widać, że to Frou Frou!
Related Images: