Gdy jeden z kotów umiera, pozostałe przechodzą żałobę, tak jak ludzie. Widzą, że kogoś brakuje, więc czekają lub szukają. Brakuje stałego elementu środowiska, więc są zestresowane. Oprócz braku znajomego towarzysza, zmienia się też hierarchia, dokładając pozostałym kotom powodu do stresu.
Tak jak ludzie, niektóre koty przeżywają żałobę krócej, inne dłużej. Mówi się, że zwykle trwa to od 2 tygodni do 6 miesięcy – więc spory rozrzut. Niektóre koty wyraźnie cierpią, inne zdają przechodzić ten okres lekko. Jedne stają się bardziej wycofane, inne przeciwnie – o wiele bardziej tulaśne i kontaktowne.
Wśród częstych reakcji są:
- Zakłócenia snu
- Zmiana nawyków żywieniowych
- Brak zainteresowania zabawą
- Płacz, miauczenie, nawoływanie
- Utrata apetytu, a nawet odmowa jedzenia
- Natrętne powracanie do miejsc, gdzie utracony towarzysz miał zwyczaj przebywać
- Siedzenie w ciszy i samotności, wpatrywanie się w ścianę lub za okno
- Uciekanie, chowanie się
Niektórzy badacze uważają, że koty pojmują śmierć podobnie jak małe dzieci – nie rozumieją, że jest to już stan stały, niezmienny. Jednocześnie pojmują sam koncept bycia martwym i to, że co jest martwe, już nie ożyje. Biorąc to pod uwagę, wiele osób zaleca, by pozwolić kotom na kontakt z martwym ciałem towarzysza (lub właściciela – bo przecież dokładnie to samo dzieje się, gdy kotu umiera człowiek). Koty często wówczas starają się obudzić zmarłego, liżą go i obwąchują. Kiedy przekonują się, że to nic nie daje, uspokajają się trochę – strata i brak są trochę bardziej oswojone i zrozumiałe. Właściciele często mówią wówczas, że ich koty po tym nie szukają zmarłego towarzysza, najwyraźniej rozumieją, że nie wróci. Oczywiście jest to niemożliwe, kiedy śmierć nadejdzie poza domem, choćby u weterynarza czy w szpitalu.
Śmierć członka stada zaburza całą strukturę życia. Koty zauważają brak jednego zapachu w woni domu. Legowiska i inne miejsca, wcześniej zajęte, teraz są do wzięcia. Stado ustala nowe zasady funkcjonowania. Czasem ludzie zauważają, że inny kot przejmuje niektóre zachowania zmarłego, tak jakby go zastępował. To nie do końca jest prawda – w układzie sił zwolniły się pewne obszary, miejsca, zachowania więc inny kot je przejmuje. Zmarły kot najpewniej wywalczył sobie te przywileje i skutecznie bronił ich przed innymi. Nie ma znaczenia, kto “pełnił obowiązki” wcześniej, nie jest to wspominanie zmarłego towarzysza, tylko normalna dynamika stada.
Zdarza się też, że pozostałe koty ożywiają się po śmierci towarzysza – stają się bardziej towarzyskie, chętniej się bawią, częściej proszą o pieszczoty. Dzieje się tak zwykle w przypadku nieśmiałych kotów, których zmarły towarzysz był bardziej dynamiczny i zdecydowany. A w niektórych przypadkach można się mocno zdziwić, bo dopiero kiedy zabraknie sprawcy, widać, że wcześniej zastraszył i zdominował pozostałe koty, które teraz dopiero zaczynają się czuć bezpiecznie.
Kotu w żałobie warto pomóc przejść ten trudny okres. Przede wszystkim trzeba otrzymywać rutynę dnia. Rutyna daje kotom poczucie bezpieczeństwa, a już i tak zmiany rutyny w wyniku braku towarzysza są nieuniknione. Niech więc wszystko inne pozostanie takie samo przez następne dni – godziny karmienia, zabawy, itd.
Druga rzecz: trzeba kotu dać pełne zrozumienie. Jeśli chce się chować – pozwolić mu na to, czujnie monitorując tylko czy aby na pewno je i pije. Nie wyciągać na siłę, nie głaskać. I odwrotnie – jeśli będzie potrzebował kontaktu, zająć się nim, głaskać, przytulać, nie złoszcząc się, że taki jest uciążliwy. W każdym wypadku warto oferować kotu rozrywki, nowe zabawki, smakołyki, zajmować go czymś i rozpraszać jego smutek. Jeśli kot przechodzi żałobę bardzo ciężko, warto rozważyć i skonsultować z weterynarzem włączenie leków uspokajających.
Trzecia rzecz, o której ludzie zwykle nie myślą – trzeba zwrócić uwagę na to, jak właściciele przeżywają żałobę. Koty są wrażliwe na ludzkie emocje i doskonale je wyczuwają. Im bardziej ludzie są zmartwieni, tym bardziej kot jest zdenerwowany. A jeśli towarzyszą temu zachowania mające na celu pocieszanie kota (i siebie przy okazji), jak natrętne tulenie, płacz w futro, przemawianie głosem pełnym smutku i tym podobne, jest wielce prawdopodobne, że takim zachowaniem utrwalimy w kocie smutek, depresję, a w dalszej kolejności wywołane trudnymi emocjami niechciane zachowania, od załatwiania się poza kuwetą do agresji włącznie.
Bardzo ważnym pytaniem, które zadają sobie właściciele kotów jest: czy sprowadzić do domu kolejnego kota, by rozproszyć samotność ulubieńca. Nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Warto wziąć pod uwagę, że jedna wielka zmiana po drugiej może być dla kota zbyt ciężka do zniesienia. Jeżeli kot ciężko przeżywa żałobę, warto dać mu ją przeżyć do końca i dopiero wtedy myśleć o towarzystwie. Jeżeli widać, że kot szybko się otrząsnął, odżywia się normalnie, a jego zachowanie nie odbiega od poprzedniego (wziąwszy pod uwagę zmiany wynikające z dostępności zasobów, które wcześniej zajmował zmarły kot), można pomyśleć o drugim kocie szybciej. Znam przypadki, kiedy opiekuńczy kot natychmiast zaakceptował i objął opieką kociaka przyniesionego w kilka dni po śmierci towarzysza. Znam tez takie, kiedy kot długo nie potrafił zaakceptować sytuacji i ustalić z nowo przybyłym sensownej hierarchii, a tylko wycofywał się i smutniał coraz bardziej.
Duża w tym rola człowieka, by pomagał kotu radzić sobie z nową sytuacją i smutkiem, nie przenosił na kota swojego przygnębienia, nie zaniedbywał go, ale obserwował uważnie i zawsze starał się zrozumieć. Szanujmy koci smutek.