Myśmy uratowali ptaszka, a Wam jak mija dzień?
Tak oto – wyrwałam z kociej paszczy malutkiego ptaszka.
Ptaki przylatujące na mój balkon muszą mieć death wish, czyli życzenie śmierci, a jeśli na balkonie jest Biała Kota Szczęścia ChiNa, to życzenie się szybko spełnia. Na szczęście zwabił mnie hurgot i zdążyłam wyrwać jej zdobycz z zębów. Dosłownie, musiałam jej otworzyć paszczę i wyjąć ptaszka.
To nie pierwszy ptak, którego upolowała, ale pierwszy, który uszedł z życiem. Najpierw był lekko skrzywiony i kulawy, ale chwilę posiedział w mojej dłoni i się uspokoił.
Posadziłam go ostrożnie na balkonie, wygoniwszy wcześniej koty. Ptaszek się otrząsnął i próbował odlecieć. Niestety siatka, która nie przeszkodziła mu w jedną stronę, w drugą okazała się poważną przeszkodą. Musiałam go jeszcze raz złapać, przesadzić przez oczko i ostrożnie puścić. Widziałam, jak poleciał na sąsiednie drzewo. Żyj szczęśliwie, ptaszyno.
A oto foteczka pamiątkowa ptaszka. Podziwiajcie piecuszka – szczęściarza.
Toz to jeszcze zoltodziob! Widac wola przetrwania byla u niego silniejsza niz death wish;) Fruwaj sobie wraz z innymi piecuszkami.
To podlot modraszki!!!!