W ostatni weekend, czyli 6-7 maja, zamiast udać się jak wszyscy na majówkowy wypas, powędrowałam do klimatycznych wnętrz Hotelu Plaza w Warszawie, by wziąć udział w Konferencji: KOT, organizowanej przez CatExperts i EtoVet.
Program prezentował się zachęcająco – były i prelekcje, i warsztaty, a ich tematy pokrywały szeroki obszar – od obsługi kota, przez behawior, po zagadnienia medyczne. Trudno było wybrać, na co iść. A wybrać było trzeba, bo zajęcia odbywały się równolegle na dwóch salach (na trzech właściwie, bo jeszcze miało miejsce seminarium dr Sabine Schroll, ale to już zupełnie inna bajka).
Dla mnie konferencja zaczęła się i skończyła mocnym akcentem. W sobotę były to bardzo interesujące zajęcia z pierwszej pomocy przedweterynaryjnej, prowadzone przez lek. wet. Zofię Fraś. Niedzielę zaś zakończyłam wysłuchaniem wykładu na temat kociej kuwety, prowadzonego przez lek. wet. Joannę Iracką. I pomyśleć, że mało brakowało, a bym na niego nie poszła. Byłam już zmęczona, a wykład poprzedzający nie bardzo mnie interesował i byłam gotowa już wracać do domu. Jak dobrze, że tego nie zrobiłam! Jak dla mnie to były dwa najlepsze wystąpienia na konferencji. Co nie znaczy, że w środku nie było interesująco! Prelekcja Magdaleny Nykiel o agresji, Moniki Januszewskiej o zabawie czy lek. wet. Agnieszki Grocheckiej-Kaczor o kocich chorobach również były pasjonujące.
Organizacja była bardzo fajna. Obsługa kompetentna i miła, wszystkie informacje łatwo dostępne, fajne pakiety dla uczestników z dokładnym planem imprezy – nie sposób było się zgubić. W sobotę wraz z koleżanką odrobinkę się spóźniłyśmy, a jedna z organizatorek specjalnie po nas wyszła i zadbała, abyśmy bez kłopotów (i szybko!) trafiły na właściwą salę. To był niezwykle miły gest. Podobał mi się też pomysł konkursów po każdym wykładzie i prelekcji – 3 pytania dotyczące tematu, honorowane nagrodami za pierwsze prawidłowe odpowiedzi. Nie tylko zachęcało to do pozostawania na sali do końca, ale przede wszystkim do uważnego słuchania.
Dużo wartościowej wiedzy dostaliśmy od prowadzących. Jeśli mi czas pozwoli, postaram się jakoś ładnie ubrać w słowa to, co mam w notatkach i zamieścić tu na blogu najważniejsze punkty wykładów, których wysłuchałam.
Proszę, oto dowód – byłam tam.
Ten twórczy bałagan po prawej to warsztaty Kocia Dżungla. Poszłam na nie, bo spodziewałam się, że będzie mowa o zasadach organizowania przestrzeni dla kotów i liczyłam na praktyczne wskazówki. Okazało się, że był to warsztat robienia kreatywnych zabawek dla kotów, czyli coś w czym sama jestem mocna. Duży pozytyw z tego warsztatu to samodzielnie skręcony drapak poziomy z tektury, który przyniosłam do domu. Miałam nawet dodatkową porcję tektury, którą chciałam dodać już w domu. Jak widać – koty przyjęły go do testów nie czekając na ulepszoną wersję.
Najwięcej ekscytacji jednak było w trakcie warsztatu z pierwszej pomocy, kiedy mieliśmy okazję ćwiczyć na fantomie o imieniu Fluffy, u którego sprawdzaliśmy krążenie lokalizując serce oraz tętnicę udową i wyczuwając puls. Udało się :) Ten warsztat zdecydowanie powinien trwać dwa razy dłużej – te 3 godziny ledwie wystarczyły by dotknąć tematu, nie mówiąc o zajęciach z fantomem. Na pewno nikt by się nie nudził.
Robię dziwne miny od 1:25.
A na pamiątkę dostałam dyplom.
Oczywiście, że po powrocie do domu sprawdziłam swoje koty (a przynajmniej te, które się dały) na okoliczność posiadania tętna.
Badania praktyczne wykazały, że VaiPer i Czarna Tylda mają i serce, i tętnicę udową, a TaiChi co prawda ma tętnicę udową, ale nie ma serca.
Taka sytuacja :)