Nie mamy za wiele mebli, które mogłyby być celem kociego pazurzenia, ale te, które są, przedstawiają opłakany widok. Najgorzej wygląda mój fotel komputerowy, ukochany przez Czarną Tyldę. Są miejsca, po których naprawdę trudno się domyśleć, że pokryty jest czarnym materiałem skóropodobnym. Bardziej wygląda na pokryty jakimś szarym meszkiem.
Toteż kiedy do domu przybył szary rozkładany fotel, wiedziałam, że czas jego urody jest ograniczony. I faktycznie, ale nie tak, jak sobie wyobrażałam. Jego pokrycie okazało się doskonałym magnesem na kocią sierść. Wystarczy, że kot przespaceruje się obok, a już jest równomiernie pokryty sierścią.
Oczywiście koty nie zawiodły – PaiLu bardzo sobie ulubiła jeden jego boków. Gładkie pokrycie zamieniło się w węzełkowate. Przesunięcie tam kociej wieży nic nie dało, bo wieża ma charakter wędrujący oraz łatwo przewrotny, jeden mainecooni skok i już się kiwa.
A ponieważ dysponuję znaczną kolekcją tekturowych pudeł, postanowiłam powtórzyć sukces małego tekturowego drapaczka. Tym razem konstrukcja musiałaby mieć kształt litery L, żeby osłaniać cały bok, na którym wiesza się PaiLu. Dużo wycinania i dużo klejenia.
Klejenia okazało się nawet więcej, niż przewidywałam i w połowie konstrukcji skończył mi się klej. Poprosiłam kolegę o zakupienie po drodze nowego, a kolega postanowił nie zostawiać nic przypadkowi. Pół litra kleju uniwersalnego wystarczy i na ten drapak, i na następny.
Wstępna inspekcja połowy drapaka wykazała, że skleił się lekko krzywo. Oj tam, oj tam, będzie drapak z Pizy.
Sklejając kolejne warstwy postarałam się go trochę wyprostować i w sumie nie wygląda to źle. Sam wierzchołek należało jeszcze wypoziomować, ponieważ warstwy kleju łączące kawałki w zagięciu litery L spowodowały pogrubienie tej części. Kilka pasków o zmniejszającej się długości, naklejonych na górze drapaka, załatwiło sprawę.
Na samym wierzchu umieściłam kilka warstw tektury o kształcie prostokąta, pokrywających cały drapak i podłokietnik fotela – w ten sposób powstało solidne, twarde podłoże, na którym można coś postawić. Gdyby zdarzył się gość lubiący tarzać się w kociej sierści i nie bojący się zajmowac miejscówki należnej kotom, mógłby tam postawić na przykład kubek z herbatą.
Chociaż nie wiem czy to akurat dobry pomysł. Jest wielce prawdopodobne, że herbata wylądowałaby na podłodze mikrosekundę po tym jak kubek dotknąłby podłoża.
Tym niemniej, koci lubią teraz na tym siadać.
Drapak został umieszczony na miejscu, a ponieważ jest wąski a wysoki, nie miał prawa stać sam. A już na pewno nie pod ciężarem wieszających się kotów. Został więc ustabilizowany warstwą tektury po wewnętrznej stronie podłokietnika.
A ponieważ koty mają we krwi niszczenie systemu, PaiLu nagle straciła zainteresowanie drapaniem tego konkretnego miejsca. Widac tektura mniej pasuje do jej pazurów niż materiał pokrycia fotela. Za to Czarna Tylda i Biały Kot Szczęścia ChiNa uznały, że jest genialna i wieszają się tam pojedynczo i w parach. W sumie chyba sukces, nie?