Migawki: A mówiła mama…

…nie siadaj tak blisko ekranu!

Odchodząc od biurka kładę klawiaturę na stopce monitora, żeby koty po niej nie łaziły. Akurat się mieści i nie wystaje.

Poszłam na chwilę do kuchni, ale słyszę charakterystyczny dźwięk, jaki mój komputer wydaje, kiedy ma wciśnięty jakiś przycisk. Wracam – a tu BakSzyszek wyciągnął klawiaturę na biurko i się na niej położył!

A kiedy oglądamy film, zajmuje zawsze miejsce w pierwszym rzędzie, bezpośrednio przede mną. I nie pomaga tłumaczenie mu, że nie jest przezroczysty :)

Related Images:

Facebooktwitter

Koty i komputery

Nasze koty kochają komputery i umieją się nimi posługiwać. Zwłaszcza moim, ponieważ jest ogólnodostępny. Ale nie chodzi tylko o pisanie dziwnych treści, o nie! Nasze futrzaki umieją już zrobić 30 printscreenów pod rząd, otworzyć w przeglądarce 30 kart z pomocą Firefoxa, a ostatnio – i tu mnie już zdumiały! – wyłączyły mi kartę sieciową. Dzięki temu już po godzinie rycia w systemie  i przeklinania na czym świat stoi, udało mi się włączyć ją z powrotem. Jak też zapoznałam się z BIOS-em. Odkryłam też która kombinacja klawiszy to robi (dziękuję blipowiczom za pomoc)

Aż strach, ile ja się przy okazji uczę :)

Ps. Tak, mam komputer w folii jak prawdziwy skodziarz fotele w swoim nowym samochodzie. Na wieku nawet mam folię z obrazkiem. Z jakimiś psychodelicznymi kwiatami. Niestety spóźniłam się nieco i ślady kocich pazurów pozostaną już na obudowie…

Pps. Próbowaliście kiedyś klepać się po czubku głowy jedna ręką, a drugą kręcić kółka na brzuchu w geście „mmm, jakie dobre!”? Ja tak mam przed komputerem. Jedną ręką muszę głaskać koty, drugą obsługiwać myszkę i klawiaturę. Jednocześnie i bez przerw.

Related Images:

Facebooktwitter