Będzie to kolejna opowieść o tym, jak kot wytresował człowieka. W rolach głównych: VaiPerzak, Kot Niedotykalski, oraz trzy kocie chrupki. W pozostałych rolach: dwoje frajerów.
Od małego VaiPer nie lubił dotykania. Zawsze trzymał się blisko nas, spał z nami pod kołdrą, leżał przy komputerach albo pod krzesłem i mądrze patrzył w oczy, ale zawsze na dystans. Jak się chciało skłonić go, żeby sobie poszedł, wystarczyło pogłaskać. W końcu jednak coś mu się zaczęło odmieniać. A to pozwolił się pogłaskać po łapie, a to po głowie, a to podrapać po tyłeczku. Cud!
Ostatnio już regularnie przychodzi, przednimi łapami opiera się o krzesło lub kolana i rozgłośnym miauczeniem domaga się głaskania. Ale myliłby się ten, kto by sądził, że to tak z czystej przyjaźni. Raz miźnięty kot odchodzi poza zasięg rąk i patrzy na ciebie znacząco. Wystarczy podnieść się z krzesła, a VaiPerek truchcikiem biegnie obok stołu ocierając się o nogi krzeseł (zawsze!) po czym kieruje się… gdzie? oczywiście w kierunku miski! Należy się tam za nim udać, wydłubać z mieszanki jego ulubioną chrupkę RC MaineCoon i podać mu na dłoni. I tak trzy razy.
W końcu coś się kotu należy za pozwolenie na dotykanie.
Interesowny cwaniaczek.