Kiedy zauważyłam, że ChiLee zaczyna coraz bardziej interesować się miską z chrupkami, otworzyłam zakupioną specjalnie dla maluchów paczkę RC Babycat. Tak sobie pomyślałam, że będę je powoli przyzwyczajać do coraz większych chrupek, bo choć Hills Kitten, który jedzą teraz kocice, nie jest zbyt wielki, to jednak dla tych małych pyszczków stanowi wyzwanie.
Co prawda paszcza ChiLee nie jest aż tak mała i kotka radzi sobie z nim całkiem dobrze, ale BachSzisz przy pierwszym podejściu zakrztusił się poważnie i nie obeszło się bez klepania w plecki.
Dla porównania wielkości: RC Babycat, Hills Kitten i Hills Natures Best, które jedzą dorosłe. Oraz ChiLee, która nie czeka, tylko łapie byka za rogi (albo chrupka w zęby, śliniąc się przy tym obficie).
Wyciągnęłam więc tego Babycata, wsypałam do miseczki i zaniosłam do pokoju. Co się wtedy działo, słowo nie opowie, pióro nie opisze. Nagrałam kawałek, kiedy już emocje opadły na tyle, że jedną rękę miałam wolną i mogłam trzymać sprzęt. Nagrane komórką, więc cudem jakości nie jest – musicie mi wybaczyć.
Sceny dantejskie to były niemalże. Nie ma najmniejszych szans na to, żeby jakoś podstępnie dać to kociętom, bo VaiPer nie odpuści. Gdyby one zechciały jeść o jednej porze, to byłaby może szansa, ale nie ma tak dobrze – każde je wtedy, kiedy mu się przypomni.
Nawet na mokre śniadanie muszę wysyłać specjalne zaproszenie i każdego za kark taszczyć do misek. Oprócz ChiLee, oczywiście, bo ta od razu czuje co jest grane i leci bez wołania. Na razie tylko BanSai nie jest chętny do przestawienia się na stałe pożywienie. Pozostałe rusałki wciągają mokre aż miło, a i chrupkę od czasu do czasu, tylko ten cwaniaczek gania za kocicami i spija wszystko, czego nie potrzebują pozostałe kocięta.
Niedługo kocice zaczną go odstawiać od cycka, to nie będzie miał wyjścia. :)