W domu sajgon. Antenka ma ruję.
Kto zetknął się z rują u rusałek, ten nie zapomni do końca życia. Nieustające, monotonne, grobowe wycie o natężeniu zdolnym doprowadzić do rozpaczy wszystkich w promieniu rażenia. Dzień i noc. Bez przerwy. No dobra, krótkie przerwy na drzemki oraz – w tym przypadku – karmienie.
Bielutka też ma ruję. W porównaniu z Antenką, prawie jej nie słychać.
Pomyślałam sobie, że do kompletu TaiChi powinna dostać ruję, to wtedy zostałoby mi już tylko udać się żwawym krokiem w kierunku najbliższego zakładu zamkniętego i schronić w cichej, przytulnej celi bez klamek. Ale – słowo daję! – nie powiedziałam tego na głos! Nawet nie napisałam!
Więc za co??!!
(jeśli nie widzisz zdjęcia, kliknij ponad tym napisem)
Podobne opowieści:
- Królowa na włościach
- Wyższe poziomy rozwoju
- Straszliwy transporter
- Biegi przełajowe
- Kocie uzdrawiania
Related Images:


no popatrz nie wiedzialam, ze karmiaca kotka moze miec rownoczesnie ruje. wspolczuje wycia i moze akas melisse na uspokojenie wlasnych nerwow?
No mniej więcej dwa miesiące po porodzie zaczynają znowu rujkować. PaiLu po rui przestawała karmić, Antenka na razie karmi jeszcze.