Zła pani, zła.
Zmoczyła kotka. WODĄ! Wysmarowała jakimś pachnącym świństwem. ZNOWU ZMOCZYŁA. I tak parę razy. Biedna ChiNa została poddana straszliwej kąpieli.
Już nie mogłam na nią patrzeć. Ruje i szarpanie się z kocurem nie pomogły jej na świeżość i urodę.
Serce mi się krajało, jak piszczała i kręciła się w brodziku. Do tej pory kąpana była raz – przed wystawą, ale dawno to było i zdążyła zapomnieć. Ja też. Ale ChiNa akurat grzecznym kotkiem jest i udało się jakoś wspólnymi siłami dotrwać do końca tego brutalnego procesu.
(jeśli nie widzisz zdjęcia, kliknij ponad tym napisem)
Pierwsze suszenie ręcznikiem odbyło się jeszcze w brodziku – i bardzo dobrze, bo po otwarciu drzwi Bielutka wyrwała w długą, obleciała łazienkę dookoła i schowała się za sedesem. Użycie suszarki w ogóle było poza kwestią, kota była tak zdegustowana całą sytuacją, że nie życzyła sobie żadnego warczenia.
Udało mi się w końcu ją wywabić na środek, na ręcznik. Wytarłam ile się dało, aż woda przestała kapać dookoła. Potem Bielutka wylizywała resztę, a ja rozczesywałam kołtuny. W miarę, jak schła, coraz wyraźniej widać było, że dobrej roboty nie wykonałam. Ogon jest do poprawki.
Nie miałam serca wrzucać jej od razu do wody. Pochodzi z takim niezbyt czystym jeszcze trochę, a za kilka tygodni spróbujemy znów.
Podobne opowieści:
- Portki VaiPerka
- Migawki: Kąpiel z kotem, wersja dla zaawansowanych
- Małe i duże – reload
- Święta za nami
- Pierwsze pranie kotów
bo to niedobra czlowieka byla i kotka zmoczyla! ;) glaski dla przepieknej i czystej koty.
A jak ją kapałaś to położyłaś ręcznik na dno wanny/umywali? Podobno to kotom mocno pomaga. Ja swoich sierściów nigdy nie kąpałam.
Nie wiedziałam. Następnym razem spróbuję.