Mity mają się dobrze – czyli redaktorska licentia poetica

Stali czytelnicy pamiętają zapewne moją gwałtowną reakcję na artykuł pt. Kociary, autorstwa pani Katarzyny Surmiak-Domańskiej, zamieszczony w Wysokich Obcasach.  Rzecz ma swój ciąg dalszy – i w jeszcze gorszym świetle stawia autorkę artykułu, której do tej pory można było zarzucić dyletanctwo, ale nowe informacje skłaniają do myślenia wręcz o dużej nierzetelności. Swoboda, z jaką autorka potraktowała materiał, przesuwa utwór z dziedziny dokumentu w obszar fantastyki. Niestety – nie naukowej.

Skontaktowała się ze mną pani Karolina Gałęcka, jedna z bohaterek niesławnego artykułu. Oddaję jej głos (pozwoliłam sobie  na redakcję w zakresie interpunkcji):

Witam serdecznie,

Chciałabym napisać sprostowanie do wywiadu przeprowadzonego ze mną do Kocich Spraw (Wysokie Obcasy) „Kociary”.

Cała treść jest przekręcona, nie wiem co za reporterka to pisała i jak mogła tak wszystko pomieszać!! Totalne bzdury, za które wszystkich bardzo przepraszam.

Wywiadu udzielałam telefonicznie, kobieta słuchała mnie uważnie, lecz widać w przelewaniu treści na papier miała ogromne problemy. Jak można tak poprzekręcać wypowiedź, pomieszać wszystko.

Kotka, o której jej opowiedziałam, faktycznie była kupiona przeze mnie wiele lat temu bez rodowodu, ponieważ nie miałam doświadczenia!! Powiedziałam to jako przestrogę dla ludzi z brakiem wiedzy, jakiej mi kiedyś również zabrakło. Mówiłam reporterce, by ludzie nie kupowali nigdy kota bez rodowodu, opowiadałam jak ja zostałam oszukana. Kot nie miał szczepień, w książeczce zdrowia były podrobione pieczątki. Wszystko to, co powiedziałam jest niezgodne z treścią, w wywiadzie nie mówiłam nic o tym że koty rasowe są chorowite!!!! Wręcz przeciwnie: zapewniałam ją, że koty z porządnych zarejestrowanych hodowli są zdrowe, przebadane pod kątem chorób dziedzicznych, szczepione i odrobaczane.

O chorobach mówiłam jej w pseudohodowlach, mówiłam o pseudorasowych kotach, za które ci ludzie biorą pieniądze, dopuszczając Bóg wie gdzie i z kim!! Twierdząc, że mają rasowe koty, krzywdząc te zwierzęta, sprzedając je chore. To były moje słowa, czyli przestroga dla ludzi kupujących koty z niezarejestrowanych pseudohodowli!! Chciałam w ten sposób uświadomić ludziom, że kot rasowy to kot rodowodowy, o czym ta kobieta również nie wspomniała w tym pseudowpisie, który podpisała moim imieniem i nazwiskiem.

Druga sprawa: opisywałam charakter kota rasy nebelung, reporterka napisała że to rosyjski niebieski. Wszystko w tym wywiadzie jest żenujące i niezgodne z prawdą.

Bardzo mi przykro że ten artykuł się ukazał z tak skandaliczną treścią.

***

Bardzo bym chciała cały wywiad sprostować. To przykre. Mam nauczkę na przyszłość, by nie udzielać wywiadów telefonicznych osobom, które nie potrafią przekazać informacji, które zostały im powiedziane.
Wszystko w tym wywiadzie nie ma sensu, reporterka pokleiła zdania wyrwane z kontekstu, układając w całość jeden wielki zlepek bzdur.
To przykre!

Dziennikarstwo zawodem zaufania publicznego, prawda…

Pani Katarzyna Surmiak-Domańska bynajmniej nie jest stażystką ani początkująca dziennikarką. To osoba o wieloletnim doświadczeniu, nauczająca kolejne pokolenia dziennikarzy w Polskiej Szkole Reportażu…

Podobne opowieści:

Related Images:

Facebooktwitter

6 thoughts on “Mity mają się dobrze – czyli redaktorska licentia poetica

  1. Ku przestrodze i na przyszlosc: wypowiedzi mozna i trzeba – jak widac – autoryzowac przed publikacja. Prawo prasowe naklada taki obowiazek na dziennikarza, ale tylko na zadanie osoby, ktora udziela wypowiedzi.

    • TygryziołekNo Gravatar

      Fajnie gdyby to było takie proste w praktyce, jak jest w teorii.
      Oraz: osoba nie będąca dziennikarzem rzadko kiedy zna prawo prasowe. Ma prawo natomiast oczekiwać, że jej słowa zostaną przekazane zgodnie z tym, co mówiła.

  2. Sprostowanie sprostowaniem i nawet jakby zostało umieszczone w Wysokich Obcasach to nie odniesie skutku jakiego byśmy oczekiwali. Ziarno zostało posiane… Niestety…

  3. O to jest bardzo proste :) jestem dziennikarzem. Ustawa o prawie prasowym naklada obowiazek autoryzacji, ale nie naklada na dziennikarza obowiazku informowania o takiej mozliwosci :) Taka mala „furteczka”.
    W tym przypadku to niestety nauka na przyszloscc… Zadac autoryzacji i nie przez telefon, ale mejlem!

  4. kocimokiemNo Gravatar

    zamieszczą. coś w wersji mini, na jednej z niezbyt rzucających się w oczy stron. ja bym ten list wkleiła na ścianę Obcasów na fb (jeśli coś takiego jest)

  5. To jest też kwestia tego wydawnictwa i tego magazynu. Nie należy się po nich spodziewać rzetelności i przyzwoitości – nigdy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *