Na wystawie znowu było wesoło. Zwłaszcza pierwszego dnia, kiedy sędzia nie była w stanie wskazać pierwszego i drugiego miejsca i poszła aż na konsultacje do drugiego sędziego z uprawnieniami do oceniania tej kategorii kotów. FaJin wylądowała w końcu na drugim miejscu, ale zabawy było przy tym co niemiara.
Drugi dzień obfitował natomiast w wybuchy innego rodzaju. Pomimo niechęci do zaprezentowania się jak na dumnego i eleganckiego kota przystało oraz niechęci do zabawy piórkami, FaJin z wdziękiem wskoczyła na pierwszą lokatę. Potem jeszcze wskoczyła na prowadzenie w swojej grupie kolorystycznej, tzw BIV – Best in Variety, a na koniec dostała nominację do konkursu najpiękniejszych, tzw. Nom BIS – Best in Show.
Dostałyśmy dwie piękne rozetki, acz na zdjęciu widać tylko jedną, bo drugą kot zasłania. Oraz – mam wreszcie zdjęcie siebie z wystawy!:)
(jeśli nie widzisz zdjęcia, kliknij ponad tym napisem)
W sumie prezentowałyśmy się na ringu 3 razy, co przy tak przestraszonym kocie nie było rzeczą prostą. W desperacji zrezygnowałam z własnoręcznego prezentowania koty, żeby nie przekazywać jej swojego zdenerwowania. Kicię prezentowała nasza Pani Weterynarz, Aneta Wieczorek.
Zdjęcie wykonała pani Katarzyna Disegno.
Ja zaś miałam okazję pomacać malutkiego cieplutkiego sfiksa. I malutkiego cieplutkiego devona. I obejrzeć szylkretowego ragdolla, który jest czarno-brązowy, mimo że jest biały. Przypomniało mi to konia, którego kiedyś miałam. Panda była srokatym gniadoszem, czyli zasadniczo była brązowa z czarną grzywą, mimo że w 95% była biała :) Śmiesznie się te kolory układają :)
Sfinksy, devony, ragdolle i nie tylko można pooglądać w galerii:
Już wiemy po kim dariusz ma TAKIE WIELKIE OCZY:)