Wielbiciele maine coonów niech pamiętają i mają na uwadze, że za niecały miesiąc, w połowie lutego, w naszym domu pojawią się kolejne malutkie, bardzo puchate kulki – i dopiero będzie kompletny cute overload oraz sweetness attack!
Rodzicami będą: nasza dziewczynka TaiChi Ewjatar*PL oraz SC Iks Ewjatar*PL
Jeśli zawsze marzyłeś o przymilnym, puchatym przyjacielu o dobrym charakterze – przygotuj się na podjęcie poważnej decyzji. Dzieci TaiChi do tej pory kolory brały po ojcu, ale charakter po mamusi, więc gratka to nie lada!
Swoją drogą strasznie jestem ciekawa, jakie kolory wyjdą tym razem. Oby coś z białymi łapkami (fetysz białych łapek mi się rozwija)!
Podobne opowieści:
- Mamo, a on mnie spycha!
- Trzy kocięta rosyjskie niebieskie!
- Weźmij czarnego kota…
- Z wizytą u ChiLee i BachSzisza
- Cztery panny na wydaniu
Related Images:


Zauważyłam, że China już nie szuka nowego domku i zostaje w hodowli… A czy inne kotki nie będą jej dokuczać, po tym jak została wykastrowana?
Dlaczego miałyby dokuczać? Kotom kastracja zasadniczo nie przeszkadza w niczym, poza rozmnażaniem. A już na pewno nie prześladują kastratów :). Wątpię, żeby w ogóle były tego świadome. Zresztą u mnie przecież rządzi kastracik i to raczej on prześladuje kocice ;)
A ChiNa nie jest wykastrowana. Więcej kociaków po White Fangu nie będzie, szkoda więc, żeby się taka fajna biała linia zmarnowała – mam nadzieję, że w przyszłości ChiNulka będzie też dawać białe kocięta.
Ach, no tak, to teraz już wszystko jasne :)
Usłyszałam gdzieś opinię, że kastratom żyje się gorzej w większych kocich skupiskach, gdyż spadają na dość niski szczebel w kociej hierarchii. Dobrze zatem, że to nieprawda.
Może się tak zdarzyć, gdyż kastracja odejmuje nieco z agresji oraz wyrywności do bitki, co może wpływać na jego determinację do obrony pozycji. Nie tyle koty kastrata mocniej gnębią, ile jemu nie chce się już wdawać w te bijatyki.
Ale nie musi, jeśli kot jest ambitny :). Wszystko zależy od cech indywidualnych kota. Akurat u mnie VaiPer rządzi twardą ręką (łapą). Znam i kilka kastratów, które sobie w kaszę dmuchać nie dają, i niekastrowane koty-„dupy wołowe” z samego końca hierarchii. Jak zawsze – „to zależy” :)
Ha! To dla mnie aż dwie dobre wiadomości, bo raz, że nowe dzieci TaiChi na pewno będą piękne, a dwa, ze ChiNa jednak zostaje w hodowli i też może będzie po niej kocięctwo.
No bo umówmy się, mogę sobie uparcie wmawiać, ze dwa koty to wystarczająco dużo, ale kiedyś i tak przyjdzie taki dzień, że zapragnę własnego mainecoona ;]
Zatem kciuki trzymam mocno, zeby wszystko dobrze szło :D
Dwa koty to zdecydowanie za mało. Trzy to absolutne minimum! Ta dynamika! Te intrygi! Nagłe zwroty akcji! Dwóch na jednego (za każdym razem innych dwóch;))!
Wiesz, moja droga, ta chwila nadejdzie wcześniej czy później, więc sugeruję wcześniej, bo na co tu czekać? :)
Jednakowoż chyba poczekam – przynajmniej na większe mieszkanie i ciut większe fundusze :)))
:) Znalazłam Państwa stronkę przypadkiem gdy przerażona poszukiwałam informacji na temat „co robić z kotem po kastracji”. Bozia czuwa nade mną, znalazłam Państwa wpisy, przeczytałam z uśmiechem i odetchnęłam z ulgą, że nie jestem wariatką bo sprawdzam co chwilę czy mój kot po narkozie oddycha. Czy się rusza… czy seksowne body za bardzo nie ugniata jego ciałka…Gratuluję lekkiego pióra i fantastycznych podopiecznych :) Serdecznie pozdrawiam :)
Bardzo dziękuje za miłe słowa i cieszę się, że komuś przydała się moja pisanina do uspokojenia nerwów :)
Głaski dla kici :)