Troje nastolatków

To niesamowite, jak te kocięta się różnią. Zupełnie inne charaktery, pomimo tych samych rodziców i warunków wychowania.

Chłopcy wyrośli na nastolatków demonstrujących swoją niezależność.

Saladyn spędza dużo czasu sam, chodzi własnymi drogami, ma własne zabawy. Zwykle gania po domu, kiedy jego rodzeństwo śpi – i na odwrót. Sam rzadko przychodzi na mizianki, ale wzięty na ręce rozpływa się z zachwytu, wylizuje mi dokładnie całe ręce i twarz i w ogóle najchętniej by nie schodził.

Sharif też demonstruje samowystarczalność, jednocześnie będąc blisko człowieka i innych kotów. Sam przychodzi na pieszczoty, uwala się brzuszkiem do góry jak basza, ale dla równowagi łapie dłoń zębami. Nie gryzie, tylko trzyma zębami. A ponieważ staram się kocięta oduczać takich zabaw, zwykle wkładam mu do mordki jego własną łapę albo koniec ogona, a on się wtedy przezabawnie złości. Podejrzewam, że to uwielbia.

Serafina z kolei nie demonstruje niczego. Kiedy jest w przytulastym nastroju, przychodzi na kolana i zagląda miłośnie w oczy. Kiedy ma ochotę na inne rozrywki – po prostu wstaje i oddala się. To jest dopiero prawdziwa niezależność. A do tego jest kotkiem tak niesamowicie miziastym i garnącym się do człowieka, że nie sposób jej nie kochać za tę kombinację cech.

Tymczasem w drodze do weta na kastrację kto wył jak potępieniec? Obaj chłopcy. Serafina zachowywała względny spokój – na tyle na ile to możliwe będąc zamkniętą w małej przestrzeni z dwoma wyjcami. Tyle w temacie: jaki to ze mnie macho.

Choć muszę przyznać, że po powrocie do domu Saladyn położył się grzecznie w koszyku i poszedł spać, natomiast pozostała dwójka wlazła mi na kolana i pozostała tam aż do późnego wieczora. Dobrze, że zrobiłam sobie wolny dzień, bo i tak nic nie byłam w stanie zrobić z uczepionymi spodni dwoma kotami. Nawet wstać na chwilę.

Dobrze, ze już po wszystkim.

Podobne opowieści:

Related Images:

Facebooktwitter

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *