Kocięta zaczęły włazić we wszystkie miejsca należące do tej pory bezsprzecznie i wyłącznie do VaiPerka. Ponieważ VaiPerek dzieciom pozwala na wszystko, nie wygania ich, ale staje się przez to coraz bardziej nieszczęśliwy.
Uprałam więc jego ukochaną budkę i przeniosłam z podłogi na szafę, gdzie kocięta nie sięgają. Po kwadransie oko moje rejestruje taki oto widok:
Podobne opowieści:
- Mały tyran i despota
- Wijemy gniazdko
- Gdy jeden z kotów umiera
- Gdzie lubią spać – the next generation
- Pierwsze znaki pandemonium
Widac mu sie w srodku nie podobalo :)
To PaiLu :)
VaiPerek to ten biało-szaro-czarny maine coon :)
Autentycznie jest mi go żal…
Jednak po raz kolejny potwierdza się zasada, że jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardo pod ogonem ;)
A ja jestem za Matką Pracującą i Karmiącą :) Niech sobie odpocznie dziewczyna :))