Ilekroć mówię, ze mam cztery koty, budzę wśród słuchaczy poruszenie. Albo są zaciekawieni i zadają mnóstwo pytań, albo dochodzą do wniosku, że chyba coś ze mną nie tak i szybko się oddalają, na wypadek gdyby to miało okazać się zaraźliwe.
W ostatnich dnia poznałam dwoje ludzi i jakoś tak się zgadało, że mają w domu zwierzęta. Oczywiście natychmiast zapytałam jakie. A. ma dwa koty, dwa psy i dwa króliki. M. ma trzy koty, dwie szynszyle, rybkę i jakiegoś gada, ale nie zapamiętałam jakiego. Nie gekona.
No i kto jest debeściakiem? ;)
Podobne opowieści:
- Fotostory – Balkon bezpieczny dla kotów cz.2
- Mole książkowe
- Fotostory – Balkon bezpieczny dla kotów cz.1
- Frotte
- Fontanny dla kotów
Na nasze 4 koty ludzie przewracają oczami i pytają „jak to się stało???” (w domyśle – co za nieszczęście cię spotkało, że aż tyle)…
Niektórzy lepsi znajomi, gdy ich spotkam pytają „to ile masz ich teraz?” ;)
Chyba mamy takich samych znajomych :)
Standardowa odpowiedź: na razie tylko cztery :D
Ja mówię „aktualnie nadal cztery” ;) Ale być może wkrótce trafi mi się kilka tymczasów i znów znajomi złapią się za głowy…
Przypomniałam sobie – M. ma agamę.
A ja co? Nawet rybiki cukrowe się wyprowadziły.
:)
Zauważyłam u siebie niepokojący objaw w postaci nadmiernego zainteresowania tematem „dwa ruski do adopcji” na goldenline. Nie jest dobrze ;)