Przyszła do nas z wizytą AnaFora. Teraz ma na imię Nasza, Naszka – co oczywiście powoduje zabawne qui pro quo, kiedy rozmawiamy o tym, czym się różnią siostrzyczki. Mówię „Nasza woli suche” – i bądź tu mądry, czy chodzi o naszą AnaTemę, czy Naszkę :)
Cała wizyta była dla Naszki dużym wyzwaniem. Pachniała już zupełnie inaczej, więc dla naszych kotów była obcym. Syczenia, puszenia ogonów i obchodzenia się dookoła było co niemiara przez cały wieczór. Trochę się ganiały, trochę obserwowały z daleka. Muszę przyznać, że Naszka stanęła na wysokości zadania – mimo, że była sama przeciwko czterem kotom i bała się każdego, to zdarzało jej się samej zaczepiać i prowokować gonitwy. Agresji w tym wszystkim było niewiele, bo i nasze koty nie są jakoś przesadnie przewrażliwione na punkcie własnego terytorium, tyle tylko, że musiały zaznaczyć kto tu jest u siebie.
Naszka cały czas jest największa z trójki, a ogon ma niemal jak opos! Do tego gęste futerko i fałdkę na brzuszku po mamusi. AnaTema też taką ma.
Naszka grzecznie nosi obróżkę z własnym imieniem i adresem, bo odziedziczyła też po mamusi silny pęd do zwiedzania klatki schodowej, a w jej domu panuje teraz remont i robotnicy łażą w tę i we wtę – zawsze to trochę bezpieczniej, gdyby udało jej się zmylić właścicieli i udac się w plener.
Muszę powiedzieć, że co jak co – ale kociaki PaiLu dała fajne :)
.
Przeczytaj też:
Podobne opowieści:
- Wielkie ważenie małych kotów
- Jak rozpoznać płeć kociaka
- Będzie rusałkowo
- Małe kotki z wielkimi oczami
- Ooooo! Jakie kotki! O-Kotki!
Nasza? Czyżby fenomen Naszej Klasy? ;)
Piękna ta Nie-Wasza-Nasza :)
matko, ten ogon…. jakby jej go doczepili od innego, starszego i większego kota! Musi do niego jeszcze dorosnąć ;D Śliczna jest!
„Nasza” gdyż to nasz pierwszy kot; nie mój ani nie Tais tylko nasz :) A, że Nasza, Naszka lub Naszeńka brzmi też z rosyjska wszystko nam świetnie pasowało…
rzeczywiście bardzo ładnie brzmi :) tylko obawiam się, że nie ona Wasza, tylko Wy Jej :) Jak to z kotami w praktyce ma się ;)
A pies? Nie zapominajmy o psie! Czyj jest teraz pies: właścicieli czy Naszki?
;))
Pies jest nasz! I mimo iż kocia paskuda strasznie naciska stan ten na szczęście się nie zmienia (widać suka już za stara na zmiany) :) Za to psina ma straszny wpływ na Naszkę… Kot leży na grzbiecie (podwoziem do góry) tak jak pies, łazi za nami razem z psem (a w sumie to przed nami wpadająć cały czas pod nogi bo tak przecież jest zabawniej) a ostatnio chyba też za sprawą psa zaczeła czesto przychodzić i domagać się głaskania i drapania co pamiętając koty w chodowli było dla nas dużym szokiem… Teraz wystarczy wyciągnąć rękę i już ma się kota pod nią – oczywiście jeśli akurat ma na to ochotę :)