Czy kogoś zdziwi informacja, że w dniu, kiedy pisałam o tym, że najmłodsze kocięta mieszkają w transporterku, PaiLu wykonała przeprowadzkę do pudła, przygotowanego wcześniej na porodówkę, a stojącego cały czas obok? Koty…
Długo tam nie pomieszkała, bo musiałam (musiałam!) w końcu zrobić pranie. Najpierw próbowałam z przykrywaniem pralki kocami, żeby ją maksymalnie wyciszyć, ale to nie miało sensu. PaiLu i tak się denerwowała, a jej zdenerwowanie udzielało się reszcie. Któregoś dnia wyniosłam więc pudło do sypialni i obiecując solennie, że to na chwilę, postawiłam w kojcu.
Zrobiłam to pranie, ale PaiLu wyglądała na całkiem zadowoloną z nowej miejscówki, więc w końcu nie przenosiłam jej z powrotem. Po drodze była jeszcze wymiana pudła na większe, aż w końcu wyłożyłam kocięta do kojca, niech sobie biegają luzem. Na razie jest płacz i ogólne niezadowolenie, bo się maleństwa rozłażą, ale mam nadzieję, że kolejnego miejsca im szukać nie będzie.
(jeśli nie widzisz zdjęcia, kliknij ponad tym napisem)
W sobotę wpadłam też towarzysko na wystawę kotów w hotelu Gromada. Zdjęć żadnych nie robiłam, bo jakoś nie miałam weny. Chciałam kupić zapas żarcia, ale jak na złość stoisk było niewiele i żadnego z tych, które mnie interesowały. Nabyłam więc za to torbę kocich zabawek. Będą chodzić głodne, ale za to wesołe.
Na stoisku Koterii zaś doznałam ogólnego ataku szału oraz pożądania, ale z braku wystarczającej ilości biletów Narodowego Banku Polskiego, zadowoliłam się ślicznym zeszytem z kotami. Będę miała w czym zapisywać rozmaite informacje hodowlane – kto, co, kiedy i dlaczego. Taki Hodowlany Pamiętnik.
Taki, o:
Podobne opowieści:
- Trzech budrysów
- Zatłoczone noce
- Szafa pełna kociąt
- Mamo, idę pobiegać z chłopakami!
- Szczęśliwa trzynastka
Są pewne plusy posiadania pralki w kuchni ;)