Już za chwileczkę, już za momencik na świat przyjdą malutkie szare kuleczki. Prawdopodobnie trzy.
PaiLu zawsze oszukuje w badaniach. Pokazuje więcej albo mniej, a przeważnie i tak potem rodzą się trzy maluszki. Tym razem usg pokazało trzy ruchliwe istotki, więc wyjątkowo jestem skłonna uwierzyć.
Nasza Pani Wet Aneta uraczyła mnie opowieścią, jak ostatnio na usg oglądała maluszka myjącego sobie łapeczką paszczkę. Widzicie to? Maluteńka łapeczka smyrajaca nieporadnie maluteńki pyszczek. Zbudyniłam się oczywiście i nakręciłam strasznie. Niestety dzieci PaiLu nie miały w planach toalety, przynajmniej nie w tym momencie. Ba, PaiLu nie miała w planach badania, bo robiła wszystko, żeby się wywinąć i schować z powrotem do transporterka.
Udało się jedynie ustalić, że są trzy dorodne istotki i wyglądają zdrowo. Matko Naturo, nie bądź rozrzutna, mnie wystarczą kocięta średniej wielkości, bo przy dużych mam większy stres przy porodzie.
PaiLu jak zwykle ma nieduży brzuszek, choć teraz, pod koniec ciąży, już całkiem wydatny. Jest sprawna i gibka, tylko bardziej leniwa. Większość czasu spędza na odpoczynku albo pobierając kalorie. Dużo kalorii. Resztę czasu spędza siedząc między mną a monitorem i domagając się pieszczot. Mruczenie praktycznie już się jej nie wyłącza. Dobrze, kociętom jest miło, i ja się przy okazji załapuję na mizianki.