Koty piją mleko, to powszechnie znany fakt. Gdzie kotek, tam miseczka mleka – każda dobranocka to pokazuje. A przynajmniej taka z kotami. Jak ta o Filemonie i Bonifacym.
Kot i mleko idą w parze, tylko że – NIE.
Z kotami jest tak, jak z ludźmi. Kiedy są małe, piją mleko matki, ale w miarę jak dorastają, tracą zdolność trawienia laktozy. Jeżeli kotek albo dziecko dostają mleko przez cały czas, organizm jest przyzwyczajony i nic się nie dzieje. Ale wystarczy zrobić sobie przerwę, a ponowne napicie się mleka może dostarczyć nieoczekiwanych wrażeń w postaci sensacji żołądkowych, do biegunki włącznie.
Mój brat całe życie lubił mleko i pije je do tej pory. Ja niekoniecznie byłam wielką fanką za młodu i teraz mogę stosować mleko jako środek leczniczy w nagłych potrzebach. Nie dotyczy mleka przetworzonego w ser – takie pochłaniam w dużych ilościach.
Moje koty mleka nie dostają, najwyżej czasem trochę śmietany albo serka Bielucha naturalnego. Nie mają też wielu okazji, żeby ukradkiem podjeść ze stołu, bo na moim stole siłą rzeczy mleko się nie pojawia. Nie byłyby jednak sobą, gdyby nie skorzystały z nadarzającej się okazji.
Robiłam kolejne zdjęcie do mojego Projektu52 i wymyśliłam sobie zdjęcie w bieli: biała bluzka, biały kubek, białe mleko. Koty oczywiście zainteresowane tak, że prawie na mnie włażą. Co jakiś czas oddalam się, żeby zgrać zdjęcia do komputera i sprawdzić jak wyszło.
Wracam i co widzę? Nic zaskakującego w sumie – VaiPer odgonił kocice i z łbem w kubku wsuwa moje mleko. Skonfiskowałam oczywiście, ale i tak po kilku godzinach znalazłam w kuwecie brzydko pachnącą niespodziankę. Na szczęście nie działo się nic złego, po prostu przeczyściło kota i tyle, więc powodów do niepokoju nie było.
Tym niemniej – że tak pozwolę sobie sparafrazować powiedzenie nauczycieli chemii – pamiętaj kociarzu młody, do miseczki wlewaj wody!
Podobne opowieści:
- Od ust sobie odejmę a kotu dam
- Uroki przesyłek z daleka
- Fontanny dla kotów
- Kastracja a SUK
- Uczta prawie lukullusowa