Znacie to pewnie – przygotowujemy się do przybycia kota, kupujemy piękną wyprawkę, drapak, miski, kuwety i komplet legowisk. Pluszowe, okrągłe, kwadratowe, w łapki i ciapki, otwarte, budki i inne cudeńka. A kot i tak leży na twardej półce czy komodzie, bo stamtąd ma lepszy widok, czego wcześniej nie uwzględniliśmy.
Kot powinien mieć wybór miejsc do leżenia. Czasem potrzebuje się zaszyć w samotności, czasem chce leżeć tam, gdzie po otwarciu oka będzie mógł skontrolować całe terytorium. Kocie upodobania zmieniają się też w czasie. Kilka miesięcy chętniej sypia w jednym miejscu, po czym przenosi się gdzie indziej.
Jeśli kotów jest więcej, obserwacja miejsc do leżenia może dać informacje co do hierarchii w stadzie. Kocia hierarchia jest funkcjonalna, nie pionowa i są miejsca, skąd osobniki nie rządzące stadem przeganiają tych, co na górze. Bo to jest ich terytorium i żaden tyran i despota nie będzie im się wciskał do legowiska.
Robiłam ostatnio remanent i policzyłam kocie legowiska w pomieszczeniach, do których koty mają dostęp.
38 stałych legowisk. Trzydzieści osiem.
W kuchni: 2. Na parapecie i półka nad zlewem.
W sypialni: 8. 3 na szafach, 2 na drapaku, 1 na parapecie, 1 na kaloryferze, 1 obok łóżka.
W pozostałych pomieszczeniach: 28. 9 na drapakach, 5 w kocim małpim gaju, 4 na szafkach, 2 na parapecie, 4 budki wędrujące, 4 w innych miejscach.
Do tego 3 legowiska tymczasowe – ich liczba i lokalizacja się zmienia – oraz fotel, z którego ludzie już nie korzystają, gdyż został całkowicie zawładnięty przez koty.
Mówię tylko o miejscach przeznaczonych dla kotów, bo oczywiście wylegują się na wszystkich meblach, półkach i innych płaszczyznach zbliżonych do poziomu, w tym na przykład na szafkach w łazience.
Powinno im wystarczyć na jakiś czas, nie?