Jutro Antenka kończy rok.
Dla mnie to cały czas ten sam mały kociak, który właził w każdą dziurę i dostawał bęcki od energiczniejszego brata. Jakoś nie docierało do mnie, że choć jest szczuplutka, to od dawna waży tyle, co jej matka.
Nadal próbuje wleźć w każdy zakamarek, choć na szczęście nie wszędzie się już mieści. Natomiast nie daje sobie w kaszę dmuchać i robi co chce. Dopiero ostatnio VaiPerek podjął trud nauczenia jej odrobiny grzeczności wobec starszych i przegonił ją kilka razy po mieszkaniu.
Na razie w ramach dorastania i wchodzenia na nową drogę życia, dostała szczepionkę na wściekliznę w tyłek oraz czipa na kark. Nasz ukochany Wet Od Spraw Codziennych, Pan Mikołaj, jest czarodziejem i zastrzyku w ogóle nie zauważyła. Przy aplikowaniu czipa nieco się awanturowała, ale raczej z powodu tego, że była trzymana tak, jak bardzo nie lubi. Ogólnie zachowała się bardzo przyzwoicie i wstydu rodzinie nie przyniosła.
A za to teraz jest kolejnym „towarem z Tesco” i piszczy jak się ją podłoży pod czytnik.
Dobra wiadomość dla mieszkańców Warszawy – w ramach promowania czipowania zwierząt, miasto finansuje zabieg dla zwierząt należących do osób zameldowanych w Warszawie. Wystarczy do 15 grudnia zabrać kota czy psa do lecznicy, która bierze udział w akcji, podać swoje dane i już. Numer chipa zostanie umieszczony w bazie danych wraz z kontaktem do właściciela. Mam nadzieję, że system ten upowszechni się i za jakiś czas stanie się przydatnym narzędziem przy identyfikowaniu zaginionych bądź skradzionych zwierząt.
Chip ma postać malutkiej kapsułki, którą się wprowadza za pomocą grubej igły pod skórę na karku. Nie przeszkadza kotu w żaden sposób, czasem zdarza się, że się nieco przesunie – ale nie ma to wpływu ani na skuteczność, ani na samopoczucie kota.
Więcej informacji o akcji na stronie Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy