Tym razem wreszcie Pai Lu wykazała jakieś zainteresowanie naszymi osobami. Raz nawet sama przyszła. Robi się coraz większa, a jej zadziorność rośnie proporcjonalnie do masy ciała. Odkryła nową zabawę, czyli atakowanie własnego ogona. Próbowała również zaatakować ogon Jennifer, dużego białego Maine Coona, ale ta szybko jej wytłumaczyła, że to głupi pomysł. Z braku innych przeciwników postanowiła pognębić maskotkę Picachu. Szło jej całkiem nieźle do momentu, gdy zabawka zaczęła się poruszać i mówić. Ożywiona zabawka okazała się przerażająca. Ponowne podejście do małego żółtego potworka wymagało od Pai Lu nie lada odwagi. Ale w końcu się udało.
Przy okazji odwiedzin Pai Lu mogliśmy zobaczyć maleńkie kilkudniowe koteczki Rosyjskie Niebieskie. Oczywiście są do zobaczenia w kociej galerii.
Jeszcze tylko dwa tygodnie. Coraz bardziej niecierpliwie czekamy na przyjęcie Pai Lu w domu.