Wbrew obawom niektórych czytelników, siatka balkonowa szczęśliwie przetrwała warunki pogodowe oraz traktowanie jej przez koty. Najsłabszym ogniwem okazała się być linka, którą zamocowana jest całość do wkrętów w ścianach i suficie. Wykonana z jakichś sztucznych włókien, okazała się nieodporna na zmienne temperatury i najzwyczajniej zaczęła się kruszyć.
Najpierw ukruszył się kawałek w kątku za rynną. Niestety jest to miejsce schowane i raczej trudno tam zajrzeć, co oczywiście sprawia, że jest jednocześnie ulubioną miejscówką kotów. Koty dostały więc szlaban na łażenie po balkonie, a ja popędziłam do marketu budowlanego po nową linkę.
Trochę miałam pietra włażąc na drabinę, zwłaszcza, że przy moim wzroście, musiałam wdrapać się aż na sam szczyt, ale jakoś się przemogłam. Zaczęłam od drugiego końca balkonu, który wydał mi się łatwiejszy (takie zagranie psychologiczne: jak tu mi pójdzie dobrze, to i z resztą dam sobie radę). Rozbebeszyłam róg – a wtedy jak znienacka nie lunie! Dosłownie nawałnica, bez ostrzeżenia spadły potoki wody. Nie zdążyłam zleźć i złożyć drabiny, a już byłam cała mokra.
Tak więc pierwsze podejście do wymiany linki zakończyło się połowicznym sukcesem: co prawda niewiele zrobiłam, ale za to nie zleciałam z drabiny.
Ciąg dalszy więc nastąpi.
.
Czytaj też:
Fotostory – Balkon bezpieczny dla kotów cz.1
Fotostory – Balkon bezpieczny dla kotów cz.2
Podobne opowieści:
- Kupa radości
- Zimo, idź sobie!
- Siatka balkonowa reloaded cz. 2
- Siatka balkonowa reloaded cz. 3
- Fotostory – Balkon bezpieczny dla kotów cz.1
Related Images:


Ty to musisz mieć jakieś super grzeczne te koty. Przecież nasz Cactus jak w szale biega po mieszkaniu, a nie jest to rzadkością, wspina się po naszej siatce w oknie (balkonu niestety nie posiadamy) jak po drzewie. A Amanda, znając jej inteligencję i determinację, na pewno coś by z tą siatką wykombinowała. Mimo wszystko jak w przyszłości będę miał balkon, to tylko jakaś klatka wchodzi w grę. Teraz mamy siatkę PCV ogrodową, którą trzeba wymienić bo już stara i krucha. Ale u nas to zadanie znacznie prostsze niż u Ciebie.
Hehe, mogłabym teraz poświrować pod hasłem: moje koty są takie grzeczne, że aż miło – po to by wzbudzić zazdrość otoczenia, ale co tam, daruję sobie.
Faktem jest, że ulubioną zabawą TaiChi jest darcie łapą siatki na leżąco bądź też wieszanie się na niej przednimi łapami i bujanie się. Z kolei Antenka ma sprawność kota-pająka i wspina się po siatce pod sufit z drapaka.
Po prostu siatka się nie poddaje, tylko wygląda delikatnie i niepozornie a faktycznie jest jak ruski czołg: gniotsa, nie łamiotsa. I oby tak dalej :)
cóż za figura Pani Magdaleno………gratuluję….tak trzymać i kropka